czwartek, 13 października 2011

KROKUS - The Blitz (1984)

Sukces jaki odniósł „Headhunter” najwyraźniej nie przekonał szwajcarski KROKUS i właściwie zespół porzucił bardziej heavy metalowe wcielenie na rzecz bardziej komercyjnego, w którym znów w dużym stopniu słychać dominację hard rocka. Zrezygnowano z producenta Toma Alloma, na rzecz Bruce'a Fairbairna, a także przeprowadzono kilka roszad w zespole i tak o to na perkusji pojawił się Jeff Klaven, dotychczasowy gitarzysta Mark Kohler przejął funkcję basisty. W takim składzie zespół tworzył kolejny album, a mianowicie „The Blitz”, który się ukazał się w 1984 roku. Za to że KROKUS podążył w kierunku komercyjnego grania, wiele fanów zespół krytycznie skrytykowało. Cóż jest bardziej luzacko, bardziej hard rockowo, bardziej radośnie i właściwie nie każdego mogło to zachwycić. Problem w tym, że zespół wziął za wzór tym razem sukces DEF LEPPARD i to właśnie ich wpływy na tym albumie słychać. Zastosowano podobny patent, a mianowicie koncertowy wydźwięk, które zagwarantowało krystaliczne i dopieszczone brzmienie. Również mamy te charakterystyczne brzmienie gitar, czy też zadziorne chórki, które są znakiem rozpoznawczym Brytyjczyków. Powyższe elementy słychać choćby w przebojowym „Ready To Rock” czy też w dynamicznym „Rock The Nation”. Wokalnie Marc Storace na tym albumie zalicza spadek formy i to niestety słychać choćby w otwierającym „Midnight Maniac”. Marc zatracił gdzieś tą zadziorność i to śpiewanie pod Bona Scotta. Warto podkreślić, że to właśnie ten kawałek został wybrany do promocji. Jak dla mnie to tylko solidna kompozycja i raczej do promocji wybrałbym piękną balladę „Our Love”, która ma zapadający główny motyw i nie bez powodu mówi się o tym utworze jako jeden z najlepszych w historii zespołu. Przede wszystkim jest nieco urozmaicona gra Von Arba co jest pewną atrakcja i co ważniejsze jest odpowiedni romantyczny klimat. W podobnej stylistyce i w podobnej tematyce podobnym do „Our Love” jest również „Hot Stuff” i są to dwie takie perełki, które wyróżniają się spośród całego albumu, a wszystko przez dość melodyjne riffy, które zachwycają swoją niepowtarzalnością. Na „The Blitz” nie zabrakło też szybkich, nieco rock'n rollowych kawałków, którymi bez wątpienia są „Out Of Control” czy też „Boys Nite Out”. W przypadku tych dwóch utworów można się doszukać patentów charakterystycznych dla AC/DC. Jest luzactwo, jest radość i łobuziarstwo, a przebojowości też tym kawałkom nie brakuje. Paradoksalnie największym przebojem i najbardziej rozpoznawalnym utworem z tej płyty okazał się cover SWEET, a mianowicie „Ballroom Blitz”, który powstał w 1973roku. Trzeba przyznać, że KROKUS dodał utworowi nieco ciężaru i takiego bardziej heavy metalowego wydźwięku.

KROKUS porzucił heavy metal dla bardziej komercyjnego grania, dla hard rocka z elementami heavy metalowymi i to jest jeden z głównych przyczyn nieco słabszego materiału i źródło nie zadowolenia fanów. Choć nie ma takiego ciężaru, ani takich popisów umiejętności muzyków jak na „Headhunter” to jednak „The Blitz” może się podobać. Ma łagodny wydźwięk co słychać po nieco hard rockowym brzmieniu, a także łagodnej grze Von Arba. Również sekcja rytmiczna i brak drugiego gitarzysty odbiło się na stylu i poziomie grania jaki prezentuje na tym krążku KROKUS. Choć nie jest to najlepsze dzieło szwajcarów, to z drugiej strony jest to solidna dawka hard rocka/ heavy metalu, gdzie można znaleźć dość sporo przebojów i o to chodzi w tym zawodzie. Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz