niedziela, 20 lipca 2014

A.S.A.P - Silver and Gold (1989)

Styl Iron Maiden to zasługa nie tylko Steva Hariisa, czy Bruce'a Dickinsona, Sporą rolę odegrał nie kto inny jak Adrian Smith. To dzięki niemu żelazna dziewica zyskała bardzo ciekawe urozmaicone partie gitarowe, energię w partiach solowych i czynnik przebojowości. Adrian w końcu skomponował takie hity jak „2 minutes to Midnight” czy „Can i play with madness”. Razem panowie tworzyli znakomitą muzykę przez prawie 10 lat, jednak przy nagrywaniu „No prayer for The Dying” coś pękło i nie którzy mieli w planach tworzenie nieco innej muzyki, spróbowania czegoś nowego. Bruce Dickinson rozpoczął pracę nad pierwszym solowym albumem, a Adrian Smith po tym jak fani ciepło przyjęli jego autorskie kawałki postanowił też pójść swoją drogą. Tak doszło do powstania A.S.A.P czyli Adrian Smith and Project, który powstał w roku 1989. Udało im się nagrać tylko jeden album zatytułowany „Silver And Gold”. Choć album początkowo nie zdobył uznania i okazał się finansową klapą, to jednak po latach zyskał uznanie wśród słuchaczy i przez wielu jest dość wysoko oceniany. Pytanie tylko czego oczekujemy po tej płycie? Jeśli heavy metalu i dynamiki jak w Iron Maiden to wtedy płyta nie przypadnie do gustu? Ale jeśli oczekujemy czegoś świeżego ze strony Adriana, czegoś innego niż to co grał w żelaznej dziewice to wtedy jest szansa że płyta nam się spodoba.

Jedynie co pozostało po ostatnich płytach Iron Maiden z lat 80 to oczywiście wykorzystanie klawiszy i syntezatorów, które dobrze się sprawdziły na „Seventh son of a seventh son”. To tyle jeśli chodzi o nawiązanie do Iron Maiden, bowiem Adrian Smith poszedł w zupełnie innym kierunku na „Silver And Gold”. Tutaj mamy mieszankę hard rocka, alternatywnego rocka, AOR, progresywnego rocka i heavy metalu. W tym stylu można doszukać inspiracji Sinner, Def Lepaprd a nawet coś z twórczości Bruce Sprigsteena. Co jeszcze też przyciąga uwagę w przypadku A.S.A.P to, że Adrian odpowiada tutaj nie tylko za partie gitarowe, ale przede wszystkim za partie wokalne. Tak, podjął się tutaj tej roli, zwłaszcza że w Iron Maiden też śpiewał chórki i pozostałe poboczne wokale. Jego wokal to prawdziwy rockowy głos, z prawdziwą chrypą i charyzmą. Brzmi nieco jak Joe Cocker czy właśnie Bruce Springsteen. Można rzec, że jego głos idealnie w pasował się w styl i konwencję tego projektu. Adrian Smith skład uzupełnił znajomi z którymi wcześniej współpracował w zespole Urchin czyli Colvell, Young czy Bernett, tylko syn Ringo Starra – Zak Starkey wcześniej nie współpracował z Adrianem. Właśnie od strony instrumentalnej płyta jest bardzo dojrzała i oddaje w pełni piękno muzyki rockowej. Wyszukane melodie, ciekawe przejścia, zwolnienia i nutka przebojowości. Nie jest to proste, komercyjne granie, które każdemu przypadnie do gustu. Zwłaszcza progresywny i rozbudowany „Blood on The Ocean” wymaga większej uwagi ze strony słuchacza. Jednak płyta zaczyna się zupełnie inaczej niż kończy. Otwieracz „The Lion” to prawdziwy hard rockowy kawałek, który przypomina mi Sinner. Mocny riff, chwytliwy refren i przebojowy charakter to atuty tego utworu i nic dziwnego że to jeden z tych najlepszych na płycie. W przypadku „Silver and Gold” można uświadczyć w końcu bardziej rozbudowane solówki i wszystko rozegrane bardzo technicznie, z nutką finezji. Stara szkoła rocka się kłania. Równie imponująca solówka przewija się w „Wishing Your Life Away”. Do grona udanych kompozycji śmiało można zaliczyć przebojowy „Down The wire” czy „After The Storm”. Podoba mi się „Misunderstood”, który ma coś z Deep Purple, zwłaszcza gdy się słucha początkowego riffu. Właściwie każdy utwór to kawał solidnego hard rockowego grania.

Wszystko pięknie, ale troszkę za mało tutaj ciekawych popisów gitarowych, przydałoby się też więcej hitów i petard w stylu otwieracza, bo to już jest perfekcja sama w sobie. Jednak mimo tego płyta wypada bardzo dobrze, zwłaszcza jeśli się gustuje w rockowych rytmach. To w jaki sposób Adrian tutaj grał i śpiewał zasługuje na uznanie i szacunek. Pokazał, że potrafi grać nie tylko metal, ale i wysokich lotów muzykę rockową. Niestety płyta okazała się klapą, a Adrian musiał szukać innej kapeli i innego miejsca w muzycznym świecie.

Ocena: 7.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz